Forum Huncwoci w Hogwarcie Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rozdział XX: Przebudzenie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Huncwoci w Hogwarcie Strona Główna -> Dyskusje na temat rozdziałów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Leszczyk
Administrator



Dołączył: 19 Sie 2007
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka;P

PostWysłany: 15 Wrz 2007 02:54 pm    Temat postu: Rozdział XX: Przebudzenie

Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego!

***

Minął już tydzień od balu, a Remus dalej nie odzyskał przytomności... Najgorsze jest to, że Dumbledore nie wie jakim zaklęciem oberwał... Wiemy, że było to coś czarnomagicznego, ale nie wiadomo co ani kto to rzucił. Siedzimy teraz na każdej przerwie przy Lunatyku, a na lekcjach robimy dla niego notatki. No, bo napewno pierwsza rzecz o jaką się zapyta po przebudzeniu to będą lekcje... Tylko kiedy on się obudzi? Ale on nie umrze... Nie może umrzeć. Nie pozwolę mu na to. Zaraz chyba obudzę Łapę i pójdziemy do Skrzydła Szpitalnego...
- Łapa... Łapa...
- Taa? - odpowiedział zaspanym głosem.
- Idę do Remiego. Chcesz iść ze mną?
- Łosiu, a coś się stało?
Syriusz od razu rozbudził się i usiadł na łóżku.
- Nie, nic się nie stało. Ale chciałbym się z nim zobaczyć...

Rogacz



No tak... Pójdę z nim... Nie mogę go tak zostawić...
- A budzimy Glizdka?
Popatrzyłem na jego łóżko. Nie, to chyba nie jest dobry pomysł. Peter najbardziej przeżywa to wszystko... No, ale w końcu to on znalazł Remusa...
- Nie. Lepiej nie...
James wziął pelerynę i właśnie mieliśmy wyjść, kiedy dobiegł nas głos Glizdogona.
- Chłopaki gdzie idziecie?
- Odwiedzić Lunia...
Na jego twarzy pojawił się smutek...
- A mogę iść z wami? Czy wolicie być sami...
- Peter możesz. Przecież jesteś naszym przyjacielem - spróbowałem się uśmiechnąć.
- No to poczekajcie. Już do was idę.
Wyszliśmy razem z dormitorium. W Pokoju Wspólnym siedziała Lily...
- Co wy tu robicie?
Muszę powiedzieć, że odkąd Lunatyk zapadł w śpiączkę jej stosunek do nas zmienił się. I to bardzo... No, ale w końcu to był też jej przyjaceil. Ej zaraz... Czemu pomyślałem "był"? Remus żyje! I będzie żył! Lunatyk JEST przyjacielem Lily.
- My... idziemy do Skrzydła Szpitalnego...
- A mogę iść z wami?

Łapa



- Ale Lily... To nie najlepszy pomysł, żebyś włóczyła się wieczorem po zamku...
- A wy to możecie, tak? Słuchaj, James, ja nie jestem małym dzieckiem... Remus to mój przyjaciel i też chcę do niego iść.
- No dobrze...
WYszliśmy z Wieży Gryffindoru i ukryliśmy się pod peleryną. Lily na początku nie wiedziała co to jest, ale w końcu zgodziła się pod nią wejść.
Szliśmy pustymi korytarzami... W całym zamku panowała taka nienaturalna cisza... Bardzo szybko doszliśmy do Skrzydła Szpitalnego. Usiedliśmy przy łóżku Remiego... Jaki on spokojny. Leży tak nie poruszając się wogóle. Jedyną oznaką życia jest to, że oddycha...

Glizdogon



Usłyszałem szloch... To Lily płakała. W moich oczach też pojawiły się łzy... Czemu mój przyjaciel tutaj leży? Ja tam powinienem być... To ja zasłużyłem na karę, nie Remus.... Nawet nie wiem kiedy zacząłem płakać. I nie tylko ja... Łapa też nie ukrywał swoich uczuć... Glizdogon siedziałi patrzył na twarz Remiego.
Przytuliłem Lily. Wiedziałem, że teraz muszę to zrobić... Sam nie umiałem sobie poradzić z uczuciami... Ona płakała...
- Czemu to jego to spotkało? - mówiła przez łzy.
- Nie wiem Lily... Życie jest dziwne...

Rogacz



Słyszałem jakieś głosy. Zaraz, zaraz... To Lily, a ten drugi to James... Czemu oni płaczą? Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Czas otworzyć oczy... Moje powieki są za ciężkie... Remus musisz otworzyć oczy! Najpierw jedno oko. O widzę Łapę i Glizdogona... Teraz powoli drugie oko...
- Cześć... - powiedziałem słabym głosem.
- Remus! - Lily rzuciła mi się na szyję i mocno przytuliła. Chłopaki zrobili to samo.
- Remi! - pierwszy raz słyszałem u Jamesa taki głos... Czy on płakał?
- Lunatyk!!! - Łapa? On też płakał? Co się dzieje?
Glizdek nic nie powiedział. Jego wygląd mówił sam za siebie... Czy on nic nie jadł? Wygląda tak mizernie...

Lunatyk



- Co tu się dz... - rozległ się głos pani Pomfrey. - Kiedy on się ocknął? Czemu mnie nie zawołaliście?! I co wy tutaj robicie?
- Ocknąłem sie przed chwilką...
- Nie mów nic. Jesteś skrajnie wyczerpany. Poczekaj zaraz przyniosę Ci coś na wzmocnienie - oddaliła się do swojego gabinetu.
- Co tu się dzieje? Dlaczego ja tutaj jestem?
Zanim mu odpowiedzieliśmy wróciła pielęgniarka z jakimiś eliksirami.
- Wypij to. I zawołaj mnie jak skończysz rozmawiać z przyjaciółmi...
Luniek szybko wypił zawartość butelczek, a my mu wszystko opowiedzieliśmy.
- ... No i właśnie wtedy Peter cię znalazł io sprowadził pomoc.
- Ale ja nic z tego nie pamiętam...
- A co wogóle pamiętasz?
- No pamiętam, że poszedłem na bal... I pamiętam też co się działo później. Praktycznie do momentu, kiedy Snape chciał ze mną porozmawiać na osobności...
- Smark?! - James wstał z żądzą mordu na twarzy. - Już ja dorwę tego małego skurwiela!
Wyleciał z sali. No to Smark ma przerąbane... Zresztą ja też się nim poźniej zajmę.

Łapa



- Ale co on mógł mi zrobić? I co wogóle mi się stało?
Byłem zdezorientowany... A jeśli to nie Smark? Jeśli to ktoś inny?
- W tym rzecz, że nawet Dumbledore nie wie co ci jest... A jeśli to Smarkerus doprowadził cię do takiego stanu to mi za to zapłaci...
Od kiedy Lily mówi o Smarku "Smarkerus"?
- Remi chyba lepiej będzie jeśli my już pójdziemy... Jesteś zmęczony... I nie zaprzeczaj - już miałem mu przerwać, ale mnie ubiegł. - To widać.
Łapa wziął pelerynę i podszedł do mojego łóżka.
- Nie wykręcaj już takich numerów bracie... - powiedział i objął mnie jak prawdziwego brata.
- Nie będę... Obiecuję...
- Remi, nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało - tym razem to Lily mnie objęła i pocałowała w policzek.
Poczułem, że w oczach zbierają mi się łzy... Nie, oni nie mogą zobaczyć, że płaczę...
- Lunatyk... - Glizdek nie powiedział wiele... Ale w tych słowach i jego uścisku było zawarte wszystko...
- Glizdek...
Oni już wyszli... A ja zostałem sam... Czym ja sobie zasłużyłem na takich przyjaciół? Na tych moich wspaniałych przyjaciół... Dzięki nim czuję się potrzebny... No to teraz zawołam panią Pomfrey i idę spać.

Lunatyk



Rogacz jeszcze nie wrócił... Trochę się martwimy... Tylko, żeby on czegoś głupiego nie zrobił...
Jak on wróci to napewno napiszemy. A teraz... Koniec psot!

Wszyscy


*************************************************************

Dyskusja na temat rozdziału dwudziestego. Co Ci się w nim podobało, a co byś zmienił/a?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Huncwoci w Hogwarcie Strona Główna -> Dyskusje na temat rozdziałów Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1