Forum Huncwoci w Hogwarcie Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rozdział XV: "...Pozdrowienia od Huncwotów!"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Huncwoci w Hogwarcie Strona Główna -> Dyskusje na temat rozdziałów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Leszczyk
Administrator



Dołączył: 19 Sie 2007
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka;P

PostWysłany: 24 Sie 2007 02:11 pm    Temat postu: Rozdział XV: "...Pozdrowienia od Huncwotów!"

"...Pozdrowienia od Huncwotów!"

Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego!

***

Zauważyliście, że ostatnio byliśmy bardzo spokojni? Żadnego numeru nie wycięliśmy... Ale obiecujemy poprawę (Very Happy). Już dzisiaj będziecie mogli podziwiać Huncwotów w akcji. Ale nie powiem Wam o co chodzi. Musicie poczekać aż wszystko będzie gotowe.

Łapa



- Ale chłopaki... Czemu musieliśmy wstawać tak wcześnie? Przecież równie dobrze mogliśmy wstać o 5.00...
- Nie Łosiu. Nie mogliśmy. Musimy mieć więcej czasu. I pośpiesz się, bo nie zdąrzymy wszystkiego zrobić.
Niechętnie wstałem z łóżka. Ale mi się chce spać... Dobrze przynajmniej, że dzisiaj niedziela. Jak wrócimy to będę mógł się wyspać. No, a wieczorem spotkanie z Dorcas. Nie mogę się doczekać, żeby się z nią zobaczyć. Z moją piękną Dorcas... Z moich marzeń wyrwał mnie jakiś głos.
- Ziemia do Jamesa! Jesteś tu czy odleciałeś gdzieś?
No tak... Łapa nie da nawet pomarzyć...
- Jestem. Idziemy czy nie?
- Właśnie o to mi chodziło... Idziemy, idziemy. - powiedział i podszedł do drzwi.
Zrobiliśmy to samo. Nie spodziewaliśmy się, że spotkamy kogoś w Pokoju Wspólnym. Myliliśmy się... Na fotelu przy kominku spała Lily. Jaka ona piękna... Stop! James przestań! Nie kochasz Lily! Kochasz Dorcas!

Rogacz



Pociągnąłem Rogacza za rękaw. Inaczej gapiłby się przez cały czas na Evans... A mówił, że już jej nie kocha. Szkoda mi Dor... Przecież on ją tylko zrani... Ale w końcu to mój przyjaciel. Nie mogę mu powiedzieć, żeby odwalił się od Dorcas.
Wyszliśmy po cichutku z Pokoju Wspólnego. Gruba Dama niezbyt chętnie nas wypuściła. Musiałem z nią chwilkę pogadać. Zawsze miała do mnie słabość (portrety też za mną szalejąVery Happy). Kiedy byliśmy już na korytarzu naciągneliśmy na siebie pelernę niewidkę. Teraz trzeba iść do Wielkiej Sali...
- Remus, ale napewno wiesz jak się po cichu tam dostać?
- Łapa pytasz mnie o to chyba po raz setny... Tak wiem. I nie pytaj się już więcej! - Luantyk trochę się na mnie wkurzył. Ups... Trzeba uważać na niego, bo jest nieprzewidywalny.

Łapa



- Chłopaki, a co ja mam właściwie robić?
- Glizdek nie załamuj mnie. Przecież już ci to wszystko tłumaczyliśmy. Masz stać na czatach pod Wielką Salą. Będziesz miał na sobie peleryne, więc nikt cię nie zobaczy. Jeśli ktoś będzie się zbliżał powiesz nam o tym przez dwukierunkowe lusterko.
Glizdogon chyba zrozumiał. Przynajmniej mam taką nadzieję. Później już nie odzywaliśmy się do siebie. Każdy chciał spać. W milczeniu doszliśmy do Wielkiej Sali.

Lunatyk



Remi wyszeptał kilka zaklęć. Po chwili drzwi otworzyły się przed nami. On jest genialny!
- Szybko wchodzimy! Jak będziemy w środku będę musiał znowu zamknąć, żeby nikt nie zorientował się, że ktoś tu jest.
Szybko dałem Glizdkowi pelerynę niewidkę i lusterko i wszedłem do sali. Luniek znowu zaczął szeptać jakieś zaklęcia. No to teraz trzeba wcielić nasz plan w życie.

Rogacz



Błagam niech oni się pośpieszą... Ja się boję stać tu sam. Zwłaszcza, że kręci się tutaj Krwawy Baron, duch rezydent Slytherinu. Czemu to tak długo trwa? Siedzą tam już od pół godziny... Peter uspokuj się! Przecież nic ci tu nie grozi. A chłopaki zaraz wyjdą i pójdziecie do dormitorium. Tam w szafce czeka na ciebie całe pudło czekoladowych żab.
Nareszcie wyszli! Teraz tylko Remus zamknie salę i będzie wszystko dobrze.

Glizdogon



Wróciliśmy do Wieży Gryffindoru. Lily dalej spała przy kominku. Chciałem podejść i ją obudzić, ale Łapa powiedział, że to nierozsądne.
- Do czego to doszło... Ja muszę pouczać naszego prefekcika. Ten świat zwariował! - zaczęliśmy się śmiać.
Lilka poruszyła się w fotelu. Ale z nas idioci! Szybko wbiegliśmy po schodach do dormitorium.
- Ej chce się wam spać?
- No właśnie mi już nie... - odpowiedział James.
- Mi też się odechciało - Łapa podzielał zdanie Rogacza.
- Ja nie jestem zmmęczony tylko głodny!
Roześmialiśmy się. Peter jak zwykle tylko o jedzeniu...
- No to co robimy? - zapytałem.
- Może pogramy w szachy?
- Dobra, możemy pograć...

Lunatyk



Minęło kilka godzin. Teraz do Wielkiej Sali będą mogli wejść ci, którzy wstali tak wcześnie... Ubraliśmy się i ruszyliśmy na śniadanie. O 8.30 wszyscy będą mogli ujrzeć skutki naszego zaklęcia. Przy stole Gryfonów siedziały już dziewczyny. Kiedy Lily zobaczyła Jamesa wzięła sobie tost do ręki i wyszła z Wielkiej Sali. Niedobrze... Tylko, żeby ona nie zrobiła mu w końcu krzywdy.
- Witam piękną panią! - Rogacz jak zwykle robił z siebie idiotę.
- Jak miło cię widzieć James. - Dorcas pocałowała go w policzek.
- Nasze spotkanie dalej aktualne?
- Oczywiście. A teraz przepraszam, ale powinnam udać się za Lily.
Razem z Ann wstały od stołu i udały się w stronę drzwi.
- Dorcas wróćcie tu za pół godziny. Zobaczycie coś niesamowitego - powiedziałem.
- Postaram się namówić Rudą, ale niczego nie obiecuję.

Łapa



Zjedliśmy już śniadanie, ale zostaliśmy jeszcze w sali. W końcu musimy obejrzeć nasze przedstawienie. Jeszcze tylko pięć minut. Do Wielkiej Sali przychodziło coraz więcej osób. Bardzo dobrze... Najwięcej było Ślizgonów. Świetnie!

Glizdogon



3... 2... 1... Bum! Godło Slytherinu zmieniło kolor. Z zielonego zrobiło się jasnoróżowe. Włosy, szaty i torby Ślizgonów również zmieniły kolor na różowy. Ale nie na taki jasny... Na wściekle różowy kolor. Na ścianie obok stołu Slytherinu pojawił się napis:
"Dla wszystkich Ślizgonów życzenia szybkiego powrotu do zdrowia psychicznego. Niech ten kolor czyni Was silnymi!
Pozdrowienia od Huncwotów!"

Uczniowie pozostałych domów wybuchnęli śmiechem. Nauczyciele z trudem powstrzymywali chichot. Dyrektor popatrzył na nas i puścił oczko. Co to miało znaczyć? On napewno wie, że to my. Zresztą wszyscy to wiedzą. No to my się lepiej usuniemy z Wielkiej Sali...

Lunatyk



Wstaliśmy i szybko opuściliśmy salę.
- Ej wy też widzieliście jak Dumbledore puścił nam oczko?
- Tak. Ciekawe o co chodziło...
Ruszyliśmy na błonia. Poszliśmy w nasze ulubione miejsce nad jeziorem. Teraz odpoczniemy sobie tutaj.

Glizdogon



Żegnajcie! Powrócimy wieczorem! Koniec psot!

Wszyscy


*************************************************************

Dyskusja na temat rozdziału piętanstego. Co Ci się w nim podobało, a co byś zmienił/a?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Huncwoci w Hogwarcie Strona Główna -> Dyskusje na temat rozdziałów Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1